Brak odpowiedniej wtyczki Adobe Flash Player
ŚciągnijSprawozdanie Komisji Śledczej do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold (druk nr 3538).
Szanowna Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt przedstawić w imieniu klubu Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska stanowisko wobec raportu dotyczącego Amber Gold.
Dziś można powiedzieć, że jedyną względną ulgę wszystkim pokrzywdzonym w tej aferze przyniósł sąd powszechny, wydając wyrok skazujący Katarzynę P. i Marcina P. Tej ulgi nie doświadczyli obywatele w wyniku przygotowania raportu z prac komisji ds. Amber Gold. Jeżeli nazwać aferę Amber Gold aferą matką, to aferą córką nazwałbym raport kończący pracę tej komisji. Ten raport niczego nie wyjaśnił, a zarówno historia prac komisji śledczej ds. Amber Gold, jak i jej ustalenia zawarte w stanowisku pokazują, że celem komisji nie było dojście do prawdy na temat Marcina P., spółek grupy Amber Gold, lecz bezpośrednie uderzenie w Donalda Tuska, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i innych polityków koalicji PO-PSL. Dokonanie prawdziwych ustaleń przez komisję śledczą było zresztą niemożliwe z powodu ciągłego naruszania w toku prac, w czasie obrad komisji procedur.
Komisja w sposób wybiórczy gromadziła materiał dowodowy. Dla przykładu przesłuchała w charakterze świadka Michała Tuska jako jednego z kilkuset pracowników grupy spółek Amber Gold, natomiast nie przesłuchała premiera Mateusza Morawieckiego jako ówczesnego prezesa banku BZ WBK SA, w którym spółki Amber Gold otwierały rachunki bankowe, czy też osób aktualnie stojących na czele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Centralnego Biura Śledczego. Nie przesłuchała też Zbigniewa Ziobry, o co wnioskowałem, w ogóle gdzieś po drodze mój wniosek zgubiono. Nie odtajniono również zeznań funkcjonariusza ABW, świadka nr 6. Pewnych wątków komisja śledcza starała się za wszelką cenę unikać, jak np. kwestii powiązania spółek grupy Amber Gold ze SKOK-ami, sprawy nieprzekazania prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi pisma przewodniczącego KNF w sprawie opieszałości w działaniach prokuratur badających sprawę Amber Gold. Winnym tego uchylenia był prokurator nagrodzony przez Zbigniewa Ziobrę intratną funkcją. Natomiast inne kwestie komisja śledcza badała mimo tego, że nie posiadała do tego upoważnienia, np. działalność Narodowego Banku Polskiego czy Banku Gospodarki Żywnościowej SA.
Świadkowie byli wielokrotnie przesłuchiwani z naruszeniem ich godności, przy czym jedną z osób najlepiej traktowanych przez komisję śledczą był, o dziwo, Marcin P. Pytania zadawane świadkom były tendencyjne, z tezą, często sugerowały odpowiedź. Członkowie komisji śledczej pozwalali sobie na liczne tyrady w czasie przesłuchań, wielominutowe oświadczenia polityczne. Zdarzały się nawet karygodne zachowania, jak wyłączenie przez przewodniczącą komisji śledczej mikrofonu osobom przesłuchiwanym, a nawet członkom komisji śledczej.
Stanowisko komisji jest dokumentem, w którym są sformułowane wnioski nieznajdujące potwierdzenia w faktach. Mimo sugestii zawartych w stanowisku komisja nie wykazała istnienia tzw. układu trójmiejskiego mającego rzekomo wiązać środowiska przestępcze, biznesowe oraz świat polityki. Komisji nie udało się także przedstawić jakichkolwiek dowodów na to, że politycy PO-PSL roztaczali nad Marcinem P. i grupą Amber Gold mityczny parasol ochronny, mający chronić przed działaniami organów władzy publicznej. Nie wykazano wreszcie, aby zatrudnienie Michała Tuska, syna premiera Donalda Tuska w spółce grupy kapitałowej Amber Gold - OLT Express miało jakikolwiek wpływ na działanie organów władzy publicznej wobec spółek grupy kapitałowej Amber Gold. Tutaj również totalna klapa. Pewne istotne fakty stanowisko komisji śledczej całkowicie pomija, np. fakt dekonspiracji świadka - funkcjonariusza ABW podczas jednego z przesłuchań prowadzonych przez komisję. To bardzo niebezpieczne zdarzenie.
Wobec powyższego praca komisji jawi się jedynie jako nieudolna próba skompromitowania przez PiS polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. O nieudolności tej próby świadczy również to, że w ostatnim okresie funkcjonowania komisji śledczej nie mówiło się wiele o jej pracach, a przyjęcie przez nią stanowiska prawie w ogóle nie zostało odnotowane przez media.
Co zatrważające, od 2016 r. szereg prokuratorów zajmujących się na różnych etapach sprawą Amber Gold, czy to w Gdańsku, czy w Prokuraturze Generalnej w Warszawie, albo zostało powołanych do elitarnych komisji, albo, włączając w to również dwie panie prokurator referent przypisane sprawie Amber Gold, awansowanych na wysokie stanowiska w nowej, zdominowanej przez PiS prokuraturze. Takie personalne decyzje kierownictwa prokuratury związanego z PiS są zaprzeczeniem zapowiedzi z lat 2012 i 2013 o konieczności rozliczenia prokuratorów odpowiedzialnych za rozwój afery Amber Gold.
Prace komisji śledczej oczywiście miały też swój minimalny pozytywny wydźwięk, ponieważ ujawniły wiele niewygodnych na temat państwa PiS faktów. Okazało się, że prokuratorzy, którzy byli odpowiedzialni za szereg zaniechań, uchybień w związku z aferą, zostali awansowani, wyznaczeni przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę do pełnienia licznych intratnych funkcji. Przykładem może być prokurator Wesołowski - zastępca dyrektora biura prezydialnego prokuratora generalnego, który znalazł miejsce w prokuratorskiej komisji egzaminacyjnej. A to on nie przekazał pisma, alertu przewodniczącego KNF w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu dotyczącym Amber Gold. To pismo nie trafiło na ręce prokuratora generalnego i to jest gigantyczny skandal. Natomiast jako ciekawostkę należy podać, że sędzia Dorota Zabłudowska, która uchyliła postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania karnego w sprawie Amber Gold, jest aktualnie ścigana przez powołanego przez Zbigniewa Ziobrę rzecznika dyscyplinarnego za przyjęcie od śp. prezydenta Adamowicza nagrody za działalność na rzecz niezależności sądów i praw człowieka.
Przede wszystkim najważniejsze jest jednak to, że komisja nie ujawniła w żaden sposób tego, co było całym modus operandi jej prac, czyli rzekomych powiązań politycznych Marcina P. z jakąkolwiek partią polityczną.
Jedynym powiązanym pracownikiem Amber Gold z partiami politycznymi był doradca klienta, działacz partii PiS. Należy też tutaj zaznaczyć, że nie do końca sprawiedliwa jest ocena postępowania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdyż podjęła ona finalnie skuteczne działania kończące się rozbiciem piramidy Amber Gold. Podobnie jest w wypadku CBA. Zaproponowane wnioski w tym stanowisku są sprzeczne z wcześniej przedstawionym przez autorów sprawozdania opisem aktywności CBA.
Końcowe fragmenty stanowiska komisji śledczej poświęcone Marcinowi P. w naszej ocenie również całkowicie kompromitują ten raport. Przede wszystkim jest tak z uwagi na to, że pojawiająca się teza, że analiza rozwoju grup spółek Amber Gold i OLT wskazuje, że mało prawdopodobne jest, by pomysłodawcą piramidy był Marcin P., nie została w żaden sposób udowodniona. Założenie spółki łączące się z kosztami itd. wcale nie wskazuje na to, że Marcin P. miał jakichkolwiek mocodawców. Gdyby wierzyć, że Marcin P. był rzeczywiście tylko słupem i działał na usługach jakiegoś tajnego układu, z pewnością w toku 3 lat pracy tej komisji śledczej państwo PiS, mając w garści wszystkie służby, cokolwiek by udowodniło. Tak się nie stało, więc jest to absolutna klapa.
Oczywiście wątkiem, który przez komisję śledczą został całkowicie zignorowany, są powiązania Amber Gold ze SKOK-ami. Tutaj mieliśmy do czynienia z obiegiem dokumentów wewnątrz spółek Amber Gold, które były wytwarzane w SKOK-ach. Zatrważające jest też to, że całkowicie pominięta jest odpowiedzialność pana ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który w sposób bezprawny wszedł w posiadanie akt związanych z działalnością Amber Gold. Jako konstytucyjny minister również zawiódł, ale tego wniosku z czysto politycznych względów już w raporcie nie ma. Za to są wątki wykraczające poza delegację komisji, jak badanie Narodowego Banku Polskiego. Przypomnę, że miał być raport na temat m.in. prezesa Rady Ministrów, UOKiK-u itd. Upoważnienie Sejmu w ogóle nie dawało możliwości badania tych wątków pobocznych. Totalna klapa na koniec prac tej komisji, która miała udowodnić, również poprzez nieudolne próby czynienia z Marcina P. małego świadka koronnego itd., że afera Amber Gold była aferą powiązaną z Platformą Obywatelską. To się nie udało. Nie udało się również w żaden sposób ani komisji śledczej, ani wspierającemu ją całemu aparatowi państwa PiS udowodnić, że był słupem.
Na koniec powstaje raport, który jest bardzo wybiórczy, wybrakowany. Pominięcie licznych świadków oraz sposób procedowania wskazuje, że ta komisja nie zmieniła wiedzy państwa o Amber Gold w stosunku do tego, co mieliśmy w 2012 r. (Dzwonek). To jest bardzo smutne podsumowanie tych ostatnich 3 lat przewodnictwa Małgorzaty Wassermann. Dziękuję bardzo. (Oklaski)